Forum OKF MISCAST
Forum miłośników gier bitewnych i fantastyki
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

posatcie do swiata mroku

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum OKF MISCAST Strona Główna -> RPG - tradycyjne gry fabularne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 16:31, 24 Cze 2005    Temat postu: posatcie do swiata mroku

no co by gorszym nie byc od karoru tod aje historei swoeje postaci - mzoe ktos skorzysta ( nie patrzec na bledy please...)
to jest mag ale tez troche wampir hmmm taka dziwna postac...
************************

Jak sie toczy zycie zanim zostajesz magiem?
Nic nadzwyczajnego, nigdy nei odroznaisz porankow. Kawa szczoteczka do zebow, senni domownicy silacy sie na pospiech. Mialam duzy dom, srodek polski warszawa, tetniace zyciem bogaczy przedmiescia. Z wczesnego dziecinstwa pamietam tylko zamykanie dzrwi. zamykali je jak rozmawiali, jak wychodzili codziennie do pracy, od mojego pokoju kiedy byl czas poswiecony an nauke czy spanie. wszystkie czynnosci z zegarkiem. Potem byla szkola, prywatna oczywiscie niale sciany nie zadrasniete liniami markerow, toalety pachnace laweda pelne mieciutkiego papieru. Czas stal sie w zyciu sprawa jeszcze wazniejsza a i plynal jakby szybciej. Nagle pojawilam sie wsrod innych ludzi i moja skryta nadzieja bylo ze sa ludzcy. Wieczory u kolezanek stawaly sie rytualem ktorym odganialam pustke sterylnego domu.To w pewnym momencie nie bylo juz tylko zaufaniem do ludzi, to bylo uzaleznienie od przebywania w tlumie, od rozmow z nieznajomymi na przystanku. Wtedy zawsze zdawalo mi sie ze ci ludzie z ktorymi przebywam okreslaja tym kim jestem. Odbijałam sie w ich uczuciach jak w lustrze. Przegladalam sie dumna kiedy sie smiali z moich zartow plakalam kiedy nie zaprosili na urodziny. W takim stanie nie trudno mi bylo popasc w stan pernamentnej milosci do mieskajacego zaledwie pare domow odemnie chlopca. Nadkładałam drogi ze szkoły i wraz z najlepsza kumpela maszerowalysmy kolo jego domu wysluchujac szczekania pilnujacych posiadlosci psow i dzwieku fortepianu. On byl muzykiem a mi sie wydawalo ze chyba najzdolniejszym na swiecie. zapisałam sie wraz z Anką, bo tak sie nazywala moja przyjacioleczka na zajecia na ktore uczeszczal. Kupno fortepianu nie bylo dla moich ciezko zarabiajacych rodzicow zadnym problemem ale Anka nie miala nawet co o tym mazyc. Przychodzila co wieczor do mnie i razem cwiczylysmy zeby osiagnac poziom MIstrza.
Zawiezc sie mozna na wszystkim ale najbardziej czlowiek zawodzi sie na sobie. Zawiodlam sie na tym ze wierzylam w kogos i ufalam komus. Fortepian stal sie od tamtej pory symbolem zdrady, narzedziem na ktorym gralam finezyjne melodie tylko dla jednej osoby. Treaz nie bylo grac dla kogo. Anke widzialam codziennie. Odprowdzal ja na przystanek, toz pod moim oknem. Żyly czy tabletki ? zadawalam soebie wciaz jedno pytanie ? Żyly czy tabletki? Tbletki wydaly sie mniej bolesne. Nawet nikt nie zauwazyl a ja obudzilam sie po pol godziny i zygalam sniadaniem. Zawiodlam sie na sobie.
Jak to sie wtedy stalo ze Kult Niebianskiego Wchodu mnie zwerbowal? Moze blakajac sie w tlumie w godzinach w ktorcyh powinnam przebywac w szkole codzienie i codziennie krazac nie przytomna ta sama trasa zwrocilam czyjas uwage? moze dlatego ze wychodzilam w nocy z domu i siedzialam w centrum lazien ek gapiac sie w niebo starajac sie ne myslec o ncizym? ktos wyczul moja obecnosc. Ludzie o wielkiej charyzmie dajacy mi mozliwosc ujrzenia celu. Nie wierzylam w ludzi ale zaczelam wierzyc w boga niezaleznie od tego na ile wyimaginowany by byl. Nie wazne o czym mowili - wazna dla mnie byla zmiana oderwanie sie od bolacej pzreszlosci i Nowa Droga. Poczulam przyplyw energii, gdzies tam w tle przypomina sie tylko wstapienie na studia (kierunek psychologia), reszta swiata byla nei warta zwracania uwagi blachostka. Ale jak wsztystko w zyciu tak i Kult krecil sie na kole zniszczenia. zaczeło sie psuc kiedy na modlitwie podczas obrzedow Najwyzsza kaplanka zabila jedngo akolite. Obrzed wymagal krwi, obrzed byl czyms zlym, plugawym - ale kazdy czekal by kaplanka wybrala jego. Smierc tamtego czlowieka byla dla mnie watpliwoscia ktora nei dawala sie modlic. pomyslalam "w to co wierze okresla to kim jestem"
Zmiana. Bunt. Powoli wydzieralam moje zycie ze szponow kultu. Codziennie kazdej sekundy zbieralam sily by nie pasc przed Kaplanka na kolana i blagac o rozgrzeszenie za to co robie. Herezja ale ciagle przychodzilam na spotkania - nei mowilam nic o tym co mysle ale nie moglam sie oprzec.Po prostu wyrwalam sie z kokonu i zaczelam rozgladac sie po swiecie, zainteresowalam sie zyciem jako takim. zaczelam rozmawiac ze studentami z roku, pojawilam sie na wykladach. Nawet zauwazylam ze traktuja mnie troche jak dziwaczke, kogo to obchodzilo? Byli inni dziwacy z ktorymi zdowbywalma sie czasem na spotykanie po zajeciach. Powoli zaczynałam wierzyc w siebie a nie w ludzi czy bostwa. nie zamykalam sie juz w sobie mowiac ze ten swiat to nie moje miejsce, zylam tak jak by ten swiat byl miejscem tylko dla mnie. Ktos tam byl obok mnie a ja iwedzialamz e ci ludzie mysla popdbnie - jestesmy dziwakami? nie, to swiat jest dziwny. Potrzebowalam tylko dowodu an to ze na prawde jestem silna i niezlezna. Juz od paru tygodni scigali mnei po calym meiscie, nei pojawialam sie na spotkaniach bo przestaly mi byc potzrebne. Rodzice tez mnie szukali - bo jak to wyszlam tak po prostu i nie wrocilam? moze cos mi sie stalo? zadzwonmy do agenta ubezpieczeniowego ? oh to straszna a ja zylam u znajomego anarchizty informatyka, w pokoju z grzybem na scianie i komputerem jako jednym zrodlem swiatla. Arek mnie nei irytowal a mial szczescie do sciagania na siebie zdarzen wszelakich. Byl czysta definicja życia.
Śmialam sie ze ktokolwiek mnie szuka, bylam tak pewna siebie ze sama popszlam do Kultu w celach pozegnania sie. To byl najwiekszy zyciowy blad i najwieksze zyciowe oswiecenie.
W willi najwyzszej kaplanki dzialo sie tego dnia cos dziwnego. Wiecej niz zwykle samochodow zaparkowano na podescie. Dom Po zachodzize słonca za zwyczaj spowijaly najczarniejsze ciemnosci, dzis plonely pochodnie w kazdym z okien. Weszlam bo nikt nie pilnowal drzwi. Spiewali jakby bardziej zaciekle niz zawsze. Cay budynek wibrowal zawolaniem w jezyku wszechswiata. Dreszcz pzreszedl mi po plecach. Ceremonia 13? a wiec jednak sie zdobyli? Wszycy kochamy moc tak jak naszego boga - to symbolizowala ceremonia 13. Idealne zjednoczenie obustronny przeplyw energii. ekstaza. W moim umysle wil sie waz zazdrosci - to przestalo byc zwyklym pozegnaniem. Zniszczyc, uswiadomic im ze ja nie naleze do nich - ze mam moc ze swojego wnetrza a nie ze spiewow i tnaczenia wokol krwawej dziwki. Tylko judasz mial moc przewciwstawic sie jezusowi. Musial byc czlowiekiem spelnionym, jedyny byl swiadomy o co tak naprawde chodzi. Otworzylam drzwi z za ktorych slychac bylo ich plaszczace sie glosy. Taki szok- posadzka w krwi wosk zmieszany z ludzkimi wlosami. Cialo rozrywaja ce cialo. amok i taniec miedzy oparami kadzidel. Nikt mnie nei zauwazyl. Nie bylam judaszem bylam najczystsza pycha i daltego tylko to ze tam weszalam nei bylo satysfakcjonujace. "czekacie na odpowiedz od boga?" pomyslalam "ja nim jestem!". NO a wtedy zadzwonil telefon...
"Pi3238 SYGNAL z BRUKSELSKIEJ KWADRAT 9N... ERROR 331!! PRZERWAC CHOLERNY SYGNAL!! ***** JUZZZZ!" Cos stalo sie z obrazem, milion kolorowych pasow przemknela mi przed oczami a potem swaiat zatrzymal sie. z seskundy an sekundy tracil na realnosci. Pisk wdzieral mi sie przez usta, widzialam wszystko ze wszystkich katow pomiesczenia, kazdy szczegol kazda lze na twarzach miazdzonych niewidzialna energia ludzi. Martwe oczy kaplanki zapadniete w konwulsywnych drgawkach. To jak z jej ciala z jej zyl cofa sie krew. jak zyga wolnoscia swoich poddanych. Dla mnie byl to obraz obojetny. Po prostu przyswajalam to co sie dzieje, ja po prsotu przestalam istniec - bylam przestrzenia i chlonalem informacje szybciej i szybciej. szczegolowosc obrazu w ktoryms momencie potrzebowal tyle mojej pamieci ze informacja o tym ze mam utrzymac swiadomosc zostala usunieta jako zbedna.To bylo doskonaloscia, uwielbiona przezemnie zmiana ale i droga trudniejsza o cala partycje niz zycie czlowieka.






Zapiski Jasnie Pani Janiny Marianny z domu Wilecz

anno domini 1875
w zwiazku z wyadkami ktore mialy miejsce w mym zyciu postanowilam zanotowac pare istotnych faktow ktore w przyszlosci wydac mi sie moga niezbedne. Moja egzystencja na tym swiecie prawdopodobnie przeciagnie sie znacznie ponda przwecietna dlatego tez zakladam ze pewne sprawy moga umknac niedoskonalej pamieci. W chwili obecnej jestem bytem wyzszym gardzacym blachostkami doczesnosci. Nie dziwie sie ze ywbrali wlasnie mnie poniewaz moje mozliwosci intelektualne zasluuja niezaprzeczalnie na to by zostac utrwalone. Monika i Andrzej stali sie w chwili obecnej moimi prawdziwymi rodzicami a wiez z nimi daje mi moc i sile ktora postaram sie wykorzystac jak najepiej postepujac podlog wkazowek ktore mi udzielaja. Ich wiedza wydaje sie nieograniczona a lekkosc wyslawiania sie i bystrosc intelektu sa godne podziwu. Jestem przepelniona radoscia ze moglam dolaczyc do ich grona i mimo ze sprawia mi pewnien bol odalenie sie od rodzinnych stron wole przebywanie w Wilnie niz ogladanie zacofanych pelnych ignorantow dworów polskiej szlachty.

anno domini 1917
Czuje ze wilno jest tak samo martwe jak my wszycy w nim mieszkajacy. Zdaje mi sie ze potrzebuje jakis nowych bodzcow zeby sie rozwijac. Biblioteka uniwersytecka nie zna przedemna tajemnic a pozycja w miescie staje sie dla mnie sprawa nadrzedna. Zaczynam odczuwac dyskomfort z powodu tej shierarchizowanej dzialalnosci spoleczenstwa wampirow.Kazdy rozkaz jest ciosem w moja dume. Dyskryminuja mnie dlatego ze jestem mloda czy dlatego ze posiadam taka wiedze?

anno domini 1939
Swiat pograzyl sie w rekach sabatu, walka wszystkich przeciwko wszystkim umacnia jednosc jaka tworzymy wsrod klanu tremmere. rzadze miastem w koncu tak jak to sobie zaplanowalam. Moj wplyw na decyzje ksiecia ejst tak wielki ze praktycznie nie oparl by sie przekazaniu mi wladzy gdybym poprosila. Mimo tego nie poprosze go o to , bo wedlog mnie wladze najprzyjemniej sprawuje sie nie bezposrednio. Zaczelam sprowadzac ksiazki z innych krajow poniewaz czuje przesycajacy mniue niedosyt wiedzy. Probuje zglebic nature wampira jako istoty doskonalej, przy okazji dowiadujac sie o innych bytach ktorych zdolnosci sa conajmniej ciekawe.

anno domini 1940
magowie to bardzo niepokojaca frakcja. maja potencjal z ktorego nie umeija korzystac bo ich ciala nie wytrzymaly by nasilenia mocy.

anno domini 1945
chyba nadszedl kres mych rzadow we wspanialym Wilnie. Kiedys sie musialo wydac to ze steruje nimi wszystkimi jak marionetkami, ktos przyjechal do miasta i byl w stanie zobaczyc moja moc i pozycje wsrod wspolnoty. Zgladzenie przybysza tylko przyspieszylo moje plany opuszczenia miasta w celu znalezienia osrodka wartosciowszego pod wzgledem bytow wyzszych i zasobow ksiazkowych. Jestem w trakcie przenoszenia sie do polski, Wilno plonie na horyzsoncie.

anno domini 1963
Moge z czystym sercem nadmienic ze Krakow zostal odbudowany tak jak to sobie zamierzalam. Uniwersytet stal sie przepiekna rezydencja, misato w swietle latarni az sie prosi o nocny spacer. Zyje nieco w cieniu utrzymujac sie z pisania moich skromnych ksiazek historycznych, cenionych za obrzowosc...Oczywiscie przez te wszystkie lata nei zerwalam kontaktu listownego z tremmere ponurego wilna czy innych miast europy. W pradze znalazlam sobie godnego konkurenta, jego wiedza niebezpiecznie rowna sie mojej a zagadka ktora oboje zglebiamy sa moce magow. Uwielbiam czysta rywalizacje, szczegolnie ze oboje nasylamy siebie na wzajem na mylne tropy. Kiedys zdawalo mi sie ze życie wampira moze sie znudzic ale chyba jestem za genialnym umyslem zeby wyczerpac swoje mozliwosci.

anno domini 1965
Spotkałam sie z Arturem, a szalencze to bylo spotkanie-starcie umyslow. Sprawa Magow urosla do rangii wyscigu,w ktorym stawka jest niewyobrazalna moc ktorej oboje pragniemy. Te spotkanie zburzylo moja krew, zabilam niechcacy mojego sluge, Artur jest jednynym wapirem ktory moze byc dla mnie zagrozeniem i jedynym ktorego sznuje na tym plugawym swiecie nieudacznikow.

anno domini 1974
Krakow bezemnie podupadl, widze to doskonale wygkadajac czasem przez okna rezydencji. Polityka jest niczym wobec tego and czym pracuje, jestem powazana przez spolecznosc a moje rady uchodza za obiektywne daltego ze trzymam sie z boku calej tej farsy z ksieciem i regolami ktorymi poddani jestesmy ajko wampiry. Mnie zajmuje tylko jeden cel. Zaczełam ich kolekcjonowac. Oczywiste że zdobycie takiego maga nie jest zadaniem łatwym, ale w mojej kolekcji posiadam juz trzy egzemplarze. Mimo tego że sa to osobniki zupelnie rózne zaden z nich nei odpowiada mojej wewnetrzej scieżce. Ich avatary nie odpowiadaja mojej silnej duszy, potrzebuje przyswoic sobie takiego ktorego moc nie pozwoli mu sie wyrwac z mojego ciala a ktory bedzie pulsowal wewnetrzym zyciem w rytm mojej duszy.


anno domini 1976
Musialam podjac ryzykowna decyzje, poniewaz Artur przyswoil sobie niecaly miesiac temu jako pierwszy avatara, aby nie zostac w tyle przenioslam sie do Warszawy - miasta gdzie srodowisko magów jest na tule rozbudowane ze bez problemu wybralam egzeplarz ktory odpowiadal moim oczekwiwaniom. Rozpoczynam rytuał.

anno domini 1978
Jestem przesycona moca. Walka ktora przeprowadzic musialam z dusza ktora zlaczylam z moja swaidomoscia sprawila ze czas plynal dla mnie zupelnie innym torem niz dla swiata. NIkt mnie nie odwiedza nikt nie pyta o rade! Bo ktozby smial przekroczyc progi mojego zapuszczonego domu. Domu w srodku ktorego kryje sie Ja - wampir szaleniec z moca maga. Utrzymanie avatara bardzo drogo mnie kosztuje potzrebuje dwa razy wiecej krwi niz wczesniej. Codziennie probuje sie wyrwac i codziennie zespalamy sie na nowo. Artur zniknal, nie odpowiada na listy, w sumie mu sie nie dziwie - jezeli pzrezywa to samo co ja teraz nie ma czasu na korespondencje z przeciwnikiem.


anno domini 1994
Doszlam do wniosku ze najlepszym rozwazaniem jest zalozyc wlasny kult. Podrozowalam pzrez te pare lat po swiecie dosiegajac wiedzy niezglebionej, zyskujac moc nie zwazajac na Zasady rzadzace rodzina. Tremmere probowali mnie scigac, zrezygnowali gdy ja zaczelam scigac ich. Wrocilam do Warszawy z zapasem ksiazek na anstepne 100 lat - mozwe teraz sprobuje podczepic pdo siebie kolejnego avatara? Poki co bawie sie moimi zwierzatkami skladajacymi codziennie krwawac czesc i delektuje sie hebrajskim ksiegami pachnacymi plesnia.

anno domini 1995
To wrecz niemozliwe! Czuje jak moc opuiszcza me cialo, czuje sie slabsza niz kiedykolwiek. Nie moge znalezc zrodla takiego stanu, moi wyznawcy odchodza w przestrachu - nad niczym nei panuje. głod jest coaraz wiekszy. Czy to co teraz czuje to strach? Uczucie ktore przez te lata bylo dla mnie hańba?

anno domini 1996
Dostałam list od Artura. Jesli to co pisze jest prawda musze odnalezc jak najszybciej osobe krwi poprzedniego nosiciela avatara. Arturowi sie nie udalo? Jego list to akt desperacji , pisany pospiesznie chwiejacym sie pismem. zdawkowe zdania i przerazajace przeslanie.

Jednak nei ejst mi dane zginac z tak blachego powodu. Rytuał zostanie odnowiony, a kolejne 15 lat mojej mocy potwierdzone.




* * *

Zle oświetlone pomieszczenie, ona budzi sie i wymiotuje krwia. Siedzi nieprzytomna na łózku mimo mijajacych minut. Z każda sekunda jest kims innym. Ktos otwiera drzwi, na podlodze rozblyskuje prostokat swiatla. Ktoś wchodzi podaje jedzenie. Dla niej nic sie nie zmienia. Czas stoi w miejscu czekajac na jej decyzje. Ona w koncu wstaje przechodzi przez skrzypiacy prog. Jego nie ma, zyje bo mysli ze jest realny. Ona mysli ze tylko smierc jest realna, ale nie moze sie zabic. To przypomina życie dwoch osob w jednym bardzo ciasnym pokoju kazdy probuje zamurowac kazdego.
Zmiana. ile czasu minelo rok, dwa, godzina? Podstawiana miska, wymiotuje krwia. Szarpie sie dlawiac wlasnymi slowami. Przegryza jezyk, walczy o siebie i nie wie komu kibicowac. To staje sie osia przeciwienstw. On ja uspokaja. Ona zaprzecza sobie. On jest bezradny. Ona niespelna rozumu. Swiat w pojedynczych bajtach zaczyna docierac do jej glowy. Swiat jest sprzecznoscia tak jak ona. Ktoras przejmuje kontrole. Duzo placze, potem zostawia jego. Zycie mija calkiem nierelanie dlatego trzeba je zbadac. zycie jest czyms nowym - alkohol uderza do glowy - to jak zgaszenie swiatla. Nie wiesz co robi druga i budzisz sie w jakiejs norze w kanalach pod metrem. Ona czuje i znow idzie zapomniec. Niezmierzone kolo, potepienie.dwa domy dwa swiaty- smietnik smietnik smietnik. moc plynaca z brudu, moc plynaca z determinacji. Przeplata sie poszukiwanie z pragnieniem ulgii.
Zmiana.wniosek: Gdy ćpasz tracisz swiadomosc. nauczka- bo ona byla tak blisko znalezienia tego co stracila wdzierajac sie w Nią.
Ona budzi sie w Krakowie. "nie pokazuj sie tu wiecej", "nikogo takiego jak ty", "jeden grzech ci nie wystarczyl?" pyta ,juz nie tą osobowosc co trzeba, blady mezczyzna w plaszczu zabrudzonym blotem i krwia.
zmiana Ona daje z siebie wszystko bo chce wrocic do tego co bylo kiedys. Przykro mi mowi sama sobie- zycie to tylko gra, kod. moze znasz zasady dotyczace wszechswiata ale co ci po tym jak nie umiesz poznac tego co siedzi u ciebie w srodku? Ona wraca do rodzicow bo tam ryzyko jest najmniejsze. powrot do nauki powrot do normalnosci. ciezko ciezko kiedy neisiesz taki cien, kiedy w spotykasz ludzi ktorzy tez znaja zasady. kiedy spotykasz krew. kiedy Ona kusi Ją.
zmiana. On ja odnajduje oprowadza po swiecie, slucha i tylko udaje ze rozumie.Siec jest pozorem bezpieczenstwa. Ona na chwile zapomina kim jest w srodku. swiat to program - to myslenie elementarne ktore pozwala poczuc ile sie znaczy. internet to klucz do wszystkiego. informacja jest obiektywna. ona to docenia tak dlugo jak odkrywa przestrzen na kazdym poziomie. ona sie wylancza. pauza dla swiata. probuje grzebac we wlasnych opcjach probuje wymazac cos co jest skaza jej systemu. to jest oczywiscie prowokacja. obie strony zbieraly sily. on nie rozumie, ona malo go nie zabija. probuje mu uswiadomic, gdzies w chaosie walki powstaje twor. twor zyje wlasnym zyciem i wiaze obie - relacjonuje, czy pmaga? odwzorowanie, moje male AI- wintermute
on odchodzi od niej na dzien przed jej wypadkiem. zmiana. ulga. dziura w pamieci to zaplata za ustapienie cienia ze swiadomosci. ona przestaje ingerowac. ona zamyka sie w sobie ale zyje. probuje go znalezc, dociera do olsztyna. nie. moze juz dosc . zamyka drzwi podlancza komputer...
Powrót do góry
Norb
Lord Administrator



Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 1364
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Czw 14:12, 30 Cze 2005    Temat postu:

Przepraszam może się obrazisz, ale czy nie można byłoby pisać tych historii w streszczeniu. Lub może trzeba stworzyć dział dla pocz. pisarzy pt. "Moje opowiadania"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karoru
Gość






PostWysłany: Czw 14:56, 30 Cze 2005    Temat postu:

Mysle, że taka historia postaci jest bardzo fajna. I jak najbardziej pasuje. A streszczeniem postaci jest karta postaci. Tam są współczynniki i jakieś króciutkie notatki.
Moim zdaniem historia jest OK Very Happy
Powrót do góry
k n o w z
Kapitan



Dołączył: 01 Paź 2005
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Nie 22:57, 02 Paź 2005    Temat postu:

klimat jest najważniejszy... im lepiej się wczujesz tym fajniej się gra... jeżelli ktoś bardzo się zaangażuje w budowe swojej postaci tym lepiej dla niego...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum OKF MISCAST Strona Główna -> RPG - tradycyjne gry fabularne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin